sobota, 14 maja 2016

Podsumowanie + zapowiedź części trzeciej:)

Witam was w ten piękny, sobotni poranek <333
Eh, no i znów nadszedł czas na podsumowanie!
Aż mi dziwnie myśląc, że kolejne podsumowanie będzie już pożegnaniem z tym opowiadaniem...
Jak wiecie w Serię 'Remember' wkładam dużo, bardzo dużo serca.
Staram się poruszać dość głębokie tematy, pokazywać problemy życia codziennego, konsekwencje i wagę podejmowanych decyzji.
Michelle jest tworzona w 99% na moje podobieństwo. Strasznie się utożsamiam z jej postacią, jest ona moich charakterem, moimi poglądami i... No i ogólnie cała ja :D
Nieznaczne i nieliczne szczegóły nas tylko różnią.


Część ta jak widzicie, ukazywała ich życie po odejściu Michelle.
Decyzja ta zmieniła życie obojga, a utracone zaufanie nie jest takie łatwe do odzyskania.
Michael trwał w związku z Lisą, aby złagodzić ból po stracie Miśki. Nawet po jej powrocie żył dalej w kłamstwie ze samym sobą, nie mogąc przeboleć słów ukochanej o tym, że zostawiła go dla kogoś innego. 
Nawet mi jako autorce, wciąż ciężko sobie wyobrazić jak musiał cierpieć w tamtej chwili. Poświecić dla kogoś wszystko co się ma, a potem usłyszeć takie słowa. Mike jednak nie odpuścił i próbował na nowo odbudować to uczucie, nie mając pojęcia, że ono tak naprawdę w Michelle nigdy nie znikło.
Miśka zaś próbowała się trzymać od Mike'a z daleka, aby prawda o jej odejściu i Evie nie wyszła na jaw. Posunęła się nawet do wejścia w związek z Emilio, jednak to nie było dla naszego Króla żadną przeszkodą, a jedynie kolejną motywacją.
Evę i Michasia od początku połączyła szczególna więź, która miała tutaj nadzwyczaj kluczowe znaczenie. Więzy krwi dawały o sobie znać coraz bardziej, a Eva była elementem napędowym w ponownym połączeniu dwojga zagubionych serc.
Miśka jest na tyle złożoną postacią (tak, mnie tez byście w realu nie rozgryźli xD), że niektóre jej decyzje i podejścia mogą się wydawać absurdalne. Nigdy jednak nie robiła nic myśląc o sobie. We wszystkim szukała najlepszego wyjścia dla swojej córki i Michaela, mimo, że nie zawsze było to naprawdę dobrą drogą. W złych rzeczach jak Emilio, widziała dla siebie karę za swoje błędy z przeszłości.
Po odbudowanym zaufaniu w obojga, znów dochodzi do wewnętrznego rozdarcia po wyjawieniu prawdy. Szok, cierpienie i rozpacz na początku przejmują stery, jednak jak widać miłość potrafi wybaczać niewybaczalne, a Michel po wielu wewnętrznych walkach i sprzeciwach nie pozwolił sobie aby kolejny raz wypuścić złapane szczęście.

Co do choroby tych dwoje...
Ma to kluczowy związek z trzecią częścią: I'll always Remember You.
Jak wiecie, całą serię od dawna mam w głowie, więc wszystko jest dokładnie przemyślane i wiele szczegółów zawieranych celowo. 
Nie mogę spoilerować bo stracicie radość czytania, jednak pozwolę sobie chociaż powiedzieć:
Miśka jeszcze nie raz was zaskoczy:)

Standardowo jak po Remember to be Happy znów proszę was, abyście napisali pod tym podsumowaniem wszystko, co leży wam na serduchu. 
Jakie uczucia wam tutaj towarzyszyły, co wam się nie podobało, co was denerwowało, co zaskoczyło - po prostu wszystko co czuliście czytając te 25 rozdziałów.
I nie szczędźcie mnie - zjeźdźcie jak psa, nie krępujcie się xD Ja tam wolę szczerą opinię, nawet jakby miała być przesiąknięta krytyką. Sama jak część z was wie, że nie szczędzę dając komy innym bloggerom na ich stronach. Potrafię zarówno kogoś wyjebiście pochwalić ale i napisać dosadnie na niektóre tematy. Piszcie co czujecie, po prostu. Nie ma chyba lepszej i szczerszej wypowiedzi.

Oczywiście wszystkim stałym czytelnikom (szczególnie tym komentującym) dziękuję za miłe i wspierające słowa. Wasza opinia nie raz była dla mnie materiałem napędowym, dzięki wam miałam chęci i czerpałam radość z pisania tej historii. Każdy komentarz powodował na mojej mordce szczery uśmiech, a dzięki temu możemy się spotkać ponownie w ostatniej już części:


I'll always Remember You

http://i-will-always-remember-you-mj.blogspot.com/

I'll always Remember You - trzecia i ostatnia część serii 'Remember'.
Marzenie o pełnej, szczęśliwej rodzinie w końcu spełnia się. Radości tej nie są w stanie zniszczyć nawet media, którzy coraz bardziej wchodzą w życie prywatne piosenkarza. Michael stara się chronić najbliższych przed ciemną stroną jego życia, jednak nie wszystko jest takie proste, jakby się mogło wydawać.
Kariera piosenkarza zaczyna wisieć na włosku. Sytuacja ta jest spowodowana długą przerwą i rozwiązanymi kontraktami. ShowBiznes rządzi się swoimi prawami, a choroba nie jest tutaj żadnym usprawiedliwieniem. Mike aby ratować swoją podupadłą karierę i chcąc zadbać o przyszłość córki, musi odbyć wielki koncert, który stanowi ogromne wyzwanie dla coraz słabiej bijącego serca gwiazdy. Mimo sprzeciwu Michelle podejmuje się odbycia występu, wiedząc jak wiele może go to kosztować. Kobieta z każdym dniem utwierdza się w przekonaniu, że ten koncert zakończy się najgorszym scenariuszem.
Gdy z rejestru dawców nie ma żadnego odzewu, Michelle postanawia podjąć się ratowania ukochanego na własną rękę.


TRAILER:


~~~

Zwiastun daje zapewne dużo do myślenia, ale nie spinajcie jeszcze pośladów :D
Nie cieszcie się ani nie płaczcie na zapas.
Wiecie że ja lubię się i znęcać, i zaskawiwać, nie?
No :D
To mam tylko nadzieję, że nie zawiodę was na sam koniec
i trzecia część będzie tak samo dobrze oceniana jak dwie poprzednie:)
Zapraszam oczywiście do obserwacji bloga,
niedługo (bodajże we wtorek) pojawi się tam krótka notka powitalna:)))
Zobaczę, czy będę się wyrabiać z pisaniem, ale możliwe, że rozdziały będą teraz ciutek częściej:
Dlaczego?
A no dlatego, że chcę zakończyć tę Serię przed moim wyjazdem do Grecji
(Ci co nie wiedzą, końcem lipca wyjeżdżam na Kretę na 3 miesiące do hotelu na praktyki płatne).

Dziękuję że jesteście, byliście i przeżywacie tę historię razem ze mną!<3


8 komentarzy:

  1. Hej!
    To ja od zwiastuny zacznę nim emocje opadną. Ryczę. Naprawdę ryczę. Skojarzyło mi się, że Miśka oddaje serducho Michasiowi. Kobieto i jak tu nie ryczeć? Kiedy przeżywam to tak, jakbym ja tam była, umierała i cierpiała. To takie magiczne w jaki sposób potrafisz przekazać uczucia i podziwiam Cię, bo ja bym nie mogła pisać normalnie o tak strasznych rzeczach. Pewnie wykombinowałabym tak, aby było w miarę dobrze. U Marysi kurwicy dostaję, a u Ciebie ryczę jak bóbr. 😭 Magia, po prostu magia. Jeśli można wiedzieć, to jakie piosenki były użyte? Co do całej serii - było wiele nerwów, łez smutku i szczęścia, radości, ale to właśnie czyni tą historię prawdziwą. Zaskoczyło mnie osobiście zachowanie Miśki i wkurwiło jednocześnie, gdy po oddaniu małej, chciała wyjechać, ale na ten temat się rozpisywać nie będę. Wkurwił mnie moment Michaela z tamtą babą wypchaną botoksem. Chyba wiesz o co chodzi ;) Zasmucił moment, a właściwie cały rozdział 25. Ryczę... Hej ile tego ryczenia? Ja pamiętliwa jestem i kiedyś napiszę do wszystkich blogerek, których blogi czytam, pozew. Złożycie się na : chusteczki, worek treningowy z Bieberem, poduchę Michasia i trzy pary gaci! XD Taka mała prośba - skończ tą historię tak, jak najlepiej dla nich obojga. Zżyłam się z tymi nerwuskami ^^
    Weeny i pozdrowienia.
    ~Kasia
    Ps. Zapraszam do siebie na nową. Pamietasz? ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm. ^^ Co do całej serii, to troszkę bark mi słów, bo jak mi to już ktoś kiedyś powiedział; "Jak masz miękkie serce, to musisz mieć twardą dupę". XD I to jest prawda, nie dało się tego nie przeżywać. Rozwodzić się za dużo nie będę. Powiem tylko tyle, że momentami człowiek trząsł się jak galareta, a za chwilę fikał ze złości. Ja na pewno, zwłaszcza w tych momentach kiedy pojawiał sie ten zasrany Emilio. xD No nie mogłam zdzierżyć dziada. xD :D
    Trzecia część zapowiada się równie brawurowo, jak można się domyślić. :D Jestem bardzo ciekawa jak to sie wszystko zakończy.
    Weny, weny, weny i pozdrowienia. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No co tu dużo mówić... Przez ciebie się odwodnie. Skojarzyło mi się tak jak u koleżanki u góry, że Miśka mu serducho oddaje i w tedy wszystko pękło, a podobno jestem bez serca. Cała seria była geniala zresztą ja pierwsza, trzecia to już będzie dopełnienie całości tej historii. Najbardziej to wkurzał mnie ten debil Emilio. Za każdym razem modliłam się żeby coś mu się stało xD Co ja się będę rozwodzić nad tym dłużej. Człowiek po prostu przeżywał to opowiadanie mimo tego, że jest tylko fikcją. Płakał, śmiał się, wściekał wraz z bohaterami, by na końcu wzruszyć się całą sytuacją.
    To ja teraz idę popłakać, a tobie życzę weny, weny i jeszcze raz weny. Pozdrawiam :)
    Wecia

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem! Szkoda, że tak szybko zakonczylas tą część. :( no no...w takim momencie no. Nic tylko Ci tyłek skopać XD
    Michelle musi wyzdrowieć! XD Wszyscy mają być zdrowi! Koniec. Kropka. XD krótko i na temat XD
    Ps: zapraszam do siebie :)
    Ważka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka! :D
    Jak obiecałam (a w sumie tak czy inaczej by wyszło) dziś się rozpisze. Może nie powtórze rekordowej litanii Basi, ale to tak na marginesie. Wybacz jak czasem będzie jeden wielki bałagan. No więc tak:
    Opowiadanie od początku mi skradło serce. Nie tylko przez fabułe, ale i przez formę jej przedstawienia. Jak to zawsze powtarzam: kocham opisy i głębokie przemyślenia bohaterów, a w Remember było ich pod dostatkiem, a co najważniejsze były po prostu świetne! :D Powiedziałaś, że wkładasz dużo serca w to opowiadanie i widać to gołym okiem. Każdy rozdział sięga pefekcji: jest dopracowany. Tyle ze strony technicznej.
    Przejde do historii i bohaterów. W sumie mogłabym każdego zjechać bo nie było momentu by do kurwicy nie doprowadził mnie Michael czy Michelle. Ale z drugiej strony nie lubię nudy i monotonności w opowiadanej historii. Z jednej strony chciało by się by była wieczna zgoda, co dzień spacerki, a w wieczorami randki i te sprawy, ale jeśli przyjdzie co do czego staje się to po prostu mdłe. Czytając opowiadanie zrozumiała, że taki istny wkurw jest fajnym uczuciem. Jak to kiedy gdzieś napisałam: po to bohaterowie upadają byśmy my (czytelnicy) mogli z bananem na twarzy przyglądać się ich wzlotowi.
    Michelle: Skradła mi serce gdy wlazła na stół (w pierwszej części) na pożegnalnym przyjęciu dla Mike i wygłosiła przemowe. Od tamtej pory uważam, że to świetna postać. Mimo, że zabolał mnie fakt, że chce odejść to i dalej kibicowałam jej. Byłam skłonna zrozumieć jej argumenty. Potem chyba zaczęło mnie to drażnić, że gra w kulki z Michaelem, który jak szaleniec nadal ją kocha. Wkurzało mnie to, że tak usilnie ukrywa fakt ojcostwa Michaela, a dodatkowo wciska mu niezłą bajkę. Można powiedzieć, że nie miała innego wyjścia. Dupa! Jak to Michael powiedział: "Kłamstwo wygra sprint, ale to prawda wygra cały maraton". A to, że się prędzej czy później dowie było pewne już gdy Miśka przedłużyła pobyt w Stanach, a do tego ich spotkania były częstsze. Co do choroby: cholernie jest mi jej żal, nikt nie zasługuje by odejść tak wcześnie. Ma dwadzieściasześć lat, całe życie przed sobą. Smutne, że odchodzą tacy ludzie, ale ja wierząc w to co wierzę myślę, że miała swoją misje na Ziemi, spełniła/ni ją, a teraz Bóg ją wzywa do siebie. Idąc myślą Jana Twardowskiego: "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą".
    Michael: Mój niekwestiowanie faworyt! No kocham tego piernika i czesem jestem zła na siebie, że patrze pod kątem tej miłości chociaż nie raz Go niemile opieprzyłam. W chwili przełomu z pierwszej, a drugiej części nie mam do niego żadnych pretensji. Poczuł się za przeproszeniem kopnięty w dupe, znalazł sobie maszyne do wyra i chciał zapomnieć o miłości co stety mu się nie udało. Powiem w sumie, że potem też jakotakich zarzutów nie mam. Serio! Kochając Miśke usilnie chciał znów ją zdobyć, wiedział, że jego małżeństwo wisi na włosku, a jedyną gwarancje szczęścia ma przy miłości z przed lat. Albo coś mi odwaliło, albo nie mogę sobie przypomnieć momentu gdy Michael doprowadził do maksymalnej kurwicy. Nawet gdy będąc pijany i był bliski spędzenia nocy z tą kobietą z baru jestem skłonna Go usprawiedliwić. Miśka za każdym razem zadawała mu ciosy, które nie powiem - zapewne bolały. Jednak grunt, że otrząsnął się chłopak w pore i mimo złości, która rzucała nim od środka nie zdradził tej miłości, która mimo tych negatywnych emocji zajmowała wikszość Jego serducha. Potem ta choroba: jednak ma ją na swoje życzenie chociaż tak czy inaczej jest mi cholernie przykro z tego powodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Evcia: Moja mistrzyni, kocham dzieci, a ona jest wręcz dzieckiem aniołem. Nie mogę się do niej przyczepić, a wręcz jedynie wychwale! W końcu ma swojego tatusia, który w przeciwieństwie do tego patafiana Emilio umie ją uszanować.
      Podsumowując każdy popełnia jakieś błędy, mniejsze czy większe, ale prędzej czy później może je naprawić. Chyba najlepszą szkołą jest nauka na błędach i wierzę, że Miśka i Michael nigdy więcej nie pozwolą by coś tudzież ktoś stanął między nimi. Niech walczą o to co stracili przez te sześć lat rozłąki, niech walczą i niech się tym sycą w spokoju. Bo przyjdzie dzień, w którym będą musieli się pożegnać, ale nie słowem "żegnaj" bo ono odbiera nadzieję kolejnego spotkania. Wierzę, że tam, na górze jeszcze się spotkają.
      Cholera! Dlaczego odnoszę wrażenie, że to koniec? Przecież jeszcze przed nami kolejna część perypetii naszych zakochańców. Powiem, że boję jak rozegrasz dokładnie sprawę. Widzisz?! Znam zakończenie, a jak wierny pies jestem przy każdej notce. Historia nie raz mnie zaskoczyła, a najbardziej w momencie gdy Michelle rzuciła Michaela. Zdawać by się mogło, że rejs, wspólnie spędzona noc na statku jest kropką nad i. Że już nic nie jest w stanie ich rozdzielić, a tu taka sytuacja. Wtedy nie ukrywam, że doprowadziło mnie to do szału, ale jak wcześniej mówiłam - wkurzyłam się tylko po to by potem "rozluźnił mi sięrozpotek".
      Co mi się najbardziej podobało w opowiadaniu? Jak to zawsze, przy pierwszej lepszej okazji powtarzam - uważam, że Michael był cudownym ojcem i gdy są sceny gdy się wykazuje tym przywilejem to po prostu leci mi ponogawkach! Nie potrafie opisać tego totalnego zachwytu. Od razu robi mi się cieplej na serduchu. I moment gdy Michael dowiedział się, że jest ojcem Evy i ją wyściskał i wycałował skradł mi serce.
      Co mi się najmniej podobało? A ten debil Emilio, ja już sobie darowałam rozpisywanie się o jego idiotyźmie. Nienawidzę gościa za to jak traktował Miśke. Po prostu facet mi podpadł na maksa i jakie szczęście, że wyleciał z opowiadaniu. Już nie raz z jego powodu mi ciśnienie podskoczyło. Skończony palant.
      Co do kolejnej części: czekam z niecierpliwością. Tak masz racje, zwiastun (świetny) daje dużo do myślenia. Wielki kombek Davida? Patrysiu nie! Jeśli ma wrócić to niech lepiej nie wraca! XD Oczywiście lece se zaoobserwować kolejnego bloga. Co do częstotliwości dawania notek jestem "za" chociaż z drugiej strony.. Znowu nas zostawisz? :c
      Tyle z mojej strony. Pisz, pisz, pisz bo drzemie w Tobie ogromny potencjał, masz talent, z którego umiesz świadomie korzystać, a przy okazji dajesz naprawdę dużo szczęścia swoim czytelnikom.
      Trzymaj się!

      Usuń
  6. No i jestem ja.
    Kurwa znowu ostatnia XDD Dobra ważne, że jestem. Naprawdę ja miałam przeczytać wczoraj...ale zajęłam się swoim rozdziałem jak zwykle rozterki, bo nie mogę się zdecydować, co napiszę to usuwam i aaa w dupie z tym xD
    No Patryniu, zacznę od tego, że odwiedziłam bloga do trzeciej części i jest tak śliczny, że na patrzeć się nie mogę :D po prostu Ci go strasznieee zazdroszczę xD
    Opiszę teraz moje wszystkie myśli, refleksje związane z drugą częścią, na temat "I'll always Remember You" wypowiem się na końcu :)
    Ile ja przez to (przez pierwszą część także) najadłam się nerwów to głowa mała. Ogłaszam to opowiadanie najbardziej wkurwiającym opowiadaniem w historii XDD
    Było tak samo denerwujące jak i zajebiste. Ciekawe. Wywołujące wiele emocji (u mnie najwięcej chyba tych negatywnych, wiesz że ja nerwowy człowiek jestem xD).
    Tak ja się bardzo cieszę, że Ty się utożsamiasz z główną bohaterką, ale czy postąpiłabyś tak samo jak ona? Zostawiłabyś Michaela i nie powiedziałabyś mu o ciąży? Później okłamałabyś, że Eva to nie jego dziecko, powiedziałabyś, że nigdy nic do niego nie czułaś i wcale go nie kochasz? Myślę, że nie. Może się mylę, bo ja wiem, że z Ciebie silna babka i Ty się nie pierdolisz, ale sama mówiłaś, że nie potrafisz kłamać. A myślę, że jakbyś tylko spojrzała w te cudowne brązowe oczęta <3 nie byłabyś w stanie powiedzieć : "Michael nigdy Cię nie kochałam". Mam nadzieję, że tak do końca końca nie jesteś taka samo jak Miśka...no bo jakby nie patrzeć ona jest bardziej wkurwiająca niż Ty xD - to był komplement XDD
    Chyba najlepiej będzie jak opiszę każdego z bohaterów, to jak ich postrzegałam i czy ich lubiłam (tak bo zdarzały się opowiadania, w których nienawidziłam Michaela i jak coś o nim czytałam to normalnie klęłam xD)
    MICHAEL: Co ja mogę o nim powiedzieć? Kocham to jak przedstawiłaś go w tym opowiadaniu. Nie wiem czy nasz prawdziwy MJ taki był, ale ten był...świetny jakkolwiek to brzmi, po prostu go uwielbiam. Podziwiam za to ile wybaczył Miśce i dalej nie mogę uwierzyć, ze miłość może być aż tak silna, może przezwyciężyć wszystko tak jak tutaj. Michelle i Michael byli sobie przeznaczeni, a przeznaczenia nie da się oszukać. Nie mam za złe (no dobra może trochę mam XD) że Michael był z Lisą, a jej nie kochał. Chciał zapomnieć po prostu i o co mam mieć pretensje? Niestety, ale to było przez Miśkę. Michael nawet jak pierdolił Lisę to myślał o Michelle no sorry xD
    Najważniejsze, że to szybko zakończyli, bo czy pojawiła by się Miśka czy nie to i tak ten pseudo związek długo by nie przetrwał. Normalnie mam tak samo jak Marysia nie potrafię znaleźć na Michaela niczego co by mnie doprowadziło do kurwicy. Toż on w tym opowiadaniu był aniołkiem! :D
    Matko ja pamiętam jak płakałam razem z nim...było mi go tak żal, tyle się chłopak nacierpiał. Za dobro, które niósł dostawał po dupie. Dobrze, że na końcu wszystko się ułożyło, ale powiem szczerze, że nie spodziewałam się, że Michael wybaczy Michelle. Ba! Myślałam, że nawet nie dowie się o jej chorobie. Całe szczęście to kochane stworzenie okazało się mądrzejsze od własnej mamusi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MICHELLE: O Jezu...mogę przeklinać? XDDDD
      Pomimo płaczu przez nią, wkurwiania się darcia i tych wszystkich negatywnych emocji spowodowanych jej zachowaniem (złego humoru też!) to może nie kocham (na mą miłość nie zasłużyła XD) ale lubię ją. Tak, bo mimo, że zraniła Michasia to go chociaż kochała w przeciwieństwie do Lisy, która tylko mu w życiu mieszała i udawała, że jest między nimi coś więcej niż seks. Nigdy nie spotkałam takiej postaci jak Michelle, ale jak my się kiedyś spotkamy...(już się boję, będziesz dla mnie miła nie? XD) po prostu te Twoje postacie były dla mnie czymś nowym, zupełnie innymi charakterami niż te które spotykałam dotychczas. U Ciebie nigdy nie można było się nudzić, bo zawsze coś się działo, nie ważne czy dobrego czy złego, zawsze było ciekawie ;) Najbardziej i chyba nawet bardziej niż ucieczka Miśki do Londynu wkurwiła mnie jej znajomość z Emilio...matko ja tego nigdy nie pojmę. Dobra chciała zapomnieć o Michaelu, żeby jej i jemu było łatwo. I co ona myślała, że zakocha się w tym skurwielu? No kurwa mało tego, ten ją lał, traktował jak szmatę (wszystko działo się przy Evie do tego) a ona dalej do niego latała. Ja nie wiem co chciała tym osiągnąć, chyba moją kurwicę totalną. I gdyby wtedy Evcia nie zadzwoniła po Michaela boję się pomyśleć co on by jej zrobił. Ja w życiu nie dałabym się tak traktować żadnemu facetowi. Ale...ważne, że z nim "zerwała" raz na zawsze. Wyjawiła w końcu prawdę MJ tylko szkoda, że tak późno, ale możemy w większości podziękować za to Natalii (kocham tą dziewczynę) naprawdę gdyby nie ona, to chyba to wszystko tak by się nie potoczyło. Jednym słowem mówiąc Miśka to bardzo ciekawa, barwna, kochana i jakże wkurwiająca postać :D tak naprawdę udała Ci się ona jak nikt, była nawet ciekawsza niż Jacksonek XDDD
      EVA: Jak ja będę mieć takie dziecko to zacznę chodzić do kościoła i Bogu dziękować za takiego anioła XD Myślę, że po prostu była mądrym dzieckiem, ale przede wszystkim Michelle dobrze ją wychowała, bo tak naprawdę dużo zależy od wychowania :) Zawsze, grzeczna, posłuszna, nie zadawała zbędnych pytań, nie miała nawet za złe Miśce gdy dowiedziała się, że to Michael jest jej tatą - po prostu złote dziecko :)
      EMILIO: Jak ja widziałam jego zdjęcie to mi się nóż w kieszeni otwierał...Wiesz Ty go mogłaś spiknąć z Liską, nadawali by się oboje. Noż takiego skurwiela jak żyję nie widziałam i mam nadzieję, że nie zobaczę. Najbardziej podobało mi się jak Michaś mu wpierdolił ooo tak to było piękne :D
      Nooo i teraz przejdę do trzeciej części. JA MAM NIE PŁAKAĆ?! JA?! Matko ten zwiastun jest świetny, ale ja mam znowu takie złe przeczucia i chyba wiem co się stanie. Jeszcze jak zobaczyłam na końcu tą trumnę i flagę Ameryki...przecież takie rzeczy są tylko na pogrzebach kogoś ważnego :ccc
      Coś czuję, że ten koncert Michaelowi na dobre nie wyjdzie i chyba wiem jak go Miśka uratuje. Coś tak czuję, że właśnie na tej części wyleję najwięcej łez.
      Mimo wszystko z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział! :)
      Odkąd zaczęłam czytać Twojego bloga zazdrościłam Ci mega talentu do pisania, ale nie w taki sposób : "A niech ją piorun pierdolnie za te zajebiste hoty" XD tylko "Żebym ja w przyszłości pisała równie świetnie i cieszyła się takim uznaniem" Dla mnie jesteś po prostu wzorem jeżeli chodzi o blogowanie :) a czytać Twoje dzieła to sama przyjemność - wcale się nie podlizuję, mam być szczera to jestem :)
      Teraz zobaczymy czy mnie Marysia pobiła XD
      Trzymaj się Patryniu <333

      Usuń